poniedziałek, 4 marca 2013

Tytuły spędzają mi sen z powiek

Dopadł mnie kryzys wieku przed średniego. Prawdopodobnie to Weltschmerz. Kiedy byłam mała wierzyłam, że życie jest w miarę proste, że wystarczy o czymś marzyć i to marzenie się spełnia. Teraz (rychło   w czas) zaczynam rozumieć już świadomie, że jeśli marzenia mają się spełniać, trzeba je realizować. Niestety jak to małe księżniczki marzyłam zawsze o rzeczach wielkich, o tym zamku na szczycie góry, o chwale, podziwie i pełnym sukcesie i o sławie w jakiejkolwiek dziedzinie. I to jakiekolwiek stało się problemem, bo okazało się, że gdy ktoś czuje się dobry "po trochę" w wielu rzeczach, nie jest najlepszy. Problem w tym, że nie znajduję głównego nurtu mojej wyprawy. I czuję się fatalnie. Zawodowo. Czuję się stara. Zakończona edukacja, a moje doświadczenie, niby jakieś ale w praktyce rozbija się o skały. Co ja robiłam przez całe studia!!!!??? No nic. To nie może być koniec. Człowiek może się uczyć przez całe życie. Mimo, że pracodawcy mają zapewne inne zdanie, kto by się przejmował. Trzeba myśleć pozytywnie. Trzeba wskrzesić bajki, na nowo w nie uwierzyć, tylko zacząć je spełniać. Podróże dają ukojenie. Podróże wszelakiego rodzaju, po świecie, po kraju, tramwajem, pociągiem. Tak, zdecydowanie pociągi dają radę! Najbardziej niebezpieczne bywają zdaje się wyprawy wgłąb umysłu. Znam kilka maksym. Czasami prześladuje mnie wizja, ze ktoś zapyta czy czegoś żałują, a ja powiem, że tego...czego nie zrobiłam. Jako, że czuję się romantyczna wierzę w rewolucję. Może jednak lepsza bywa ewolucja. Jest bardziej trwała, świadoma. W następnym poście wybiorę się w podróż...do zobaczenia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz